Musimy szukać praktycznych rozwiązań, by osoby, którym chcemy pomóc, były w stanie przezwyciężyć barierę językową – mówi Rafał Kania, radca prawny w Sendero Tax & Legal.
Setki tysięcy Ukraińców uciekły do Polski i muszą załatwiać wiele spraw urzędowych, ale mają też trudności z językiem polskim lub w ogóle go nie znają. Czy muszą pisać podania, pisma po polsku?
Taki jest wymóg. Mamy ustawę o języku polskim, która wymaga, by sprawy urzędowe, sądowe etc. były procedowane po polsku. Nie ma od tego ucieczki. Każdy więc ważny dokument po ukraińsku w postępowaniu będzie wymagał przetłumaczenia na język polski. Na pewno będzie to problem. Już dzisiaj tłumaczenia na polski z ukraińskiego to co najmniej kilkunastodniowe oczekiwanie. A czasem i niemały wydatek.
Nie wystarczy podpis na piśmie napisanym po polsku przez znajomego?
Moim zdaniem tak będzie musiało się dziać. Ważne, żeby znajomy był zaufany. No i zainteresowany musi być pewny, że to, co jest w piśmie, odpowiada jego intencjom. W szerszym kontekście będziemy musieli szukać praktycznych rozwiązań, by osoby, którym chcemy pomóc, były w stanie przezwyciężyć barierę językową. Przynajmniej na początku. Samorząd terytorialny, zwłaszcza gminy, musi być tutaj proaktywny, bo zdaje się, że na niego spadnie główny ciężar pomocy. Punkty konsultacyjne prowadzone przez osoby z diaspory ukraińskiej wydają się najprostszym rozwiązaniem. Mamy całą masę studentów z ukraińskimi korzeniami. Mamy też świetnie wykształconych Ukraińców, którzy pracują w Polsce poniżej swoich kwalifikacji i dobrze mówią po polsku.
Pełny wywiad z mec. Rafałem Kanią znajduje się na stronie Rzeczpospolitej.